Cios w serce
Choć wydawało mi się, że jest źle
To stało się coś o wiele gorszego
Na krawędzi polityki i łez
Był mój Pan Życia z rodu przedstawicielskiego
Taka jest ze mną zabawa
Że koszmar okazuje się zbawieniem
Szlachta odwrotnej moralności
Rozpływa się pod swoim cierpieniem
Dżentelmeni, inżynierki własnej zagłady
Co przywilej od świata dostawszy
Zgładzić ich nie może armia
Mucha na zdjęciu to czyn łaskawszy
Sami o sobie plotki tworzą
I koją się ich brzmieniem
Byleby nie spojrzeć w lustro
To jest ich brzemieniem
Twarz w odbiciu prawdziwa
Rozpisana obiektywnym okiem
Poezji mego cienia
Spowitym z Mefistowskim polotem
Ja mam wrażenie, że tak jest od dawna
Choć, niby, progres ludzki popełniamy
Dziś – świat bez tajemnic
Ach ten kącik, amatorów wiecznego potępienia
Pewnie w internecie, każdy jest już znany
Mistrzowie krótkowzroczności
Faraonowie własnego materializmu
Księżniczki jednego z obiadów
Kolejny światowy szczyt debilizmu
Popatrzmy wszyscy, jak oni mają źle
Jak im ciężko, jakie brzemię noszą
Ja ich tylko wysyłam gdzieś
Gdzie moje zwątpienie wypatroszą
Opublikuj komentarz